niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 1

To ten dzień, w którym wyjadę do innego kraju, by tam zamieszkać. Potrzebuję zacząć od nowa, zapomnieć o swojej przyszłości. Chcę stać się nową osobą.
Kiedy skończyłam pakować ostatnie rzeczy, dostałam powiadomienie.

Hayden: Wyjechałaś już?

Ja: Nie, ale zaraz jedziemy.

Hayden: Okay, to napisz jak dojedziesz.

Ja: Ok


Zamknęłam walizkę i zeszłam na dół, moja siostra i rodzice czekali już na mnie.
- Możemy jechać- powiedziałam stojąc przed nimi. Strasznie się denerwowałam, że wszystko pójdzie  nie tak i moja depresja powróci.
Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Moja siostra przez cała drogę marudziła, czy serio musimy wyjeżdżać. Gadała coś tam, że to wszystko moja wina, że rodzice robią to tylko dla mnie i o pani księżniczce nie pomyśleli. Przyzwyczaiłam się do tego jak mnie traktuje, nawet nie zwracam na to już zbytniej uwagi. Dla Laury liczą się tylko imprezy, faceci, z kim się zadaje, wygląd, pieniądze i nowe firmowe ubrania. Zawsze ocenia ludzi z góry i myśli, że jest najlepsza na świecie i może mieć wszystko.
- Głucha jesteś? - odezwała się do mnie, przy okazji mnie szturchając - Dojechaliśmy na lotnisko - wysiadła z auta i trzasnęła drzwiami. Dawno nigdzie nie wychodziłam i nie przebywałam wśród tylu ludzi. Ja się boję ludzi? Może, nie wie. Dobra pora się ogarnąć i wysiąść z auta.
Odprawa przeszła bez żadnych problemów. Kiedy popatrzyłam na bilet lotniczy zobaczyłam, że mam miejsce zaraz na początku samolotu z dala od rodziców i Laury. Będę siedziała koło obcych ludzi, fajnie. Podczas gdy czekaliśmy na samolot, moja mama i siostra goniły po sklepach szukając czegoś dla siebie, ja tylko szłam za nimi z tyłu z telefonem w ręku i w słuchawkach. Słuchałam mojego ulubionego zespołu - Nirvany.
Nagle ktoś potrącił mnie bardzo mocno, zdjęłam słuchawki i popatrzyłam na chłopaka w czerwonych włosach.
- Przepraszam, nie chciałem - patrzył cały czas mi w oczy - śpieszę się na samolot do Sydney, bo właśnie już wpuszczają i wiesz nie chciałem tu zostać - zaśmiał się lekko.
- O mój boże, dziękuję - krzyknęłam jak nienormalna i po chwili zorientowałam się, że chłopak patrzy na mnie pytająco - eeeee to znaczy... ja też tam lecę - powiedziałam nieśmiało
Zaśmiał się - to chodź o ty też się spóźnisz - nie mogę uwierzyć, że nie zauważyłam kiedy moja mama i siostra mnie zostawiły.
Biegliśmy razem z chłopakiem. Wszyscy już weszli do samolotu i nie było kolejki przy kontroli biletu. Wsiedliśmy do busa, który nas zawiózł pod nasz samolot. Weszliśmy na pokład samolotu, ludzie już zajęli miejsca, zauważyłam głowy moich rodziców i patrzyłam na nich z ulga. Co by było gdybym nie zdarzyła i gdyby ten chłopak na mnie nie wpadł? Zostałabym tu.
Nagle wyrwał mnie głos mojego "znajomego".
-Jakie masz miejsce? - pomachał mi przed oczami.
- Co? - popatrzyłam na niego.
- Gdzie masz miejsce? - powtórzył siadając na swoim.
- Z tego wygląda, że koło ciebie - odparłam uśmiechając się.
- To dobrze się składa - odwzajemnił uśmiech i odwrócił głowę żeby zobaczyć przez to małe okienko.
Boje się zapytać o jego imię, może mnie wziąć za natrętną albo coś, sama nie wiem.
Koło mnie było puste miejsce i modliłam się, żeby tak zostało, no ale to ja w końcu. Jak na zawołanie pojawił się wysoki chłopak z czarnymi włosami, przypominał azjate.
- Widzę, że Michael znalazł sobie nowa laskę. - zachichotał i chciał mnie objąć, ale się odsunęłam.
-Sorry, nie chciałem... - nie dokończył bo ja mu przerwałam
-Niee, ja... ja tylko... nic się nie stało - odparłam, czułam jak moje policzki robią się gorące, czułam się skrępowana, nie lubiłam dotyku.
- Nie jest moją nową laską - odparł czerwonowłosy, z wyrzutem.
- Noo ok - odparł jego kolega. - Tak w ogóle jestem Calum - powiedział z energią i popatrzył się na mnie.
- Emily, miło mi - odpowiedziałam. Michael i Calum paczyli się na mnie, to było naprawdę krępujące. Zastanawiałam się kiedy już wylądujemy, albo czy spytać tego azjate czy się ze mną zamieni miejscem, ale zrezygnowałam, nie chciałam zaczynać rozmowy z nimi. Teraz tak bardzo chcę znaleźć się w pokoju, sama, bez nikogo.
Chłopcy gadali ze sobą, a ja postanowiłam założyć słuchawki i iść spać.

*****************
Obudziło mnie szturchanie i czyiś głos.
- Obudź się Em , dolecieliśmy - Michael nie przestawał mnie szturchać palcem
- Okay, już nie śpię - przeciągnęłam się lekko i wstałam żeby zabrać swoje rzecz.
- Emm, tak sobie myślałem, może dasz mi swój numer, oprowadzę cię po mieście trochę, jeśli jesteś tu pierwszy raz, co ty na to? - zapytał, trochę nieśmiało. Chwilę się zastanawiałam czy dać, ale miałam zacząć od nowa i zapomnieć o przyszłości, więc postanowiłam mu go podać.
- Tak, nie ma sprawy - podyktowałam mu mój numer telefonu, a on szybko go zapisał i podziękował.
Powiedział, ze jutro się odezwie.
Czekałam przy wyjściu na rodziców i Laurę. Kiedy wreszcie się doczekałam, wszyscy razem poszliśmy w kierunku taxi. Podczas gdy szłam zobaczyłam, że chłopak stojący przy całym czarnym BMW przygląda mi się uważnie. Był ubrany cały na czarno, na głowie miał kaptur, ale mogłam zauważyć jego blond kosmyki wystające spod niego. Na nosie miał czarne, przeciw słoneczne okulary. Zaczęłam się trochę bać, ale z pewnością to normalny chłopak, który na kogoś czego.
Wsiedliśmy do białej taxi i ruszyliśmy w stronę domu

                                                          ____________


I oto rozdział pierwszy, krótki i trochę nudny, ale obiecuje, że następny będzie ciekawszy i dłuższy.
Jeśli ktoś to czyta to niech doda komentarz, chcę zobaczyć, czy jest ktoś kto czyta moje wypociny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz